niedziela, 18 maja 2014

Bohaterowie.



                                                             Maximiliano Ponte 
                                                     
                                                                   
                                                                  Natalia Perdido

Ludmiła  Ferre

Jo Paleiro

Lena  Perdido

Opowiadanie 2-Sen

W parku nie było nikogo.
Było cichutko ,a na niebie świeciły gwiazdy .
-Dobra choć tu.
Magiczna chwila została przerwana głosem Maxiego.
-Już rozłożyłem i podałem jedzenie.
Jedzenie było tylko smaczne jakiś chleb z masłem i mleko z ciasteczkami ale mleko w kartonie.
-Pyszne co ?
-Tak.
-Dobra bo już 22:00 możemy raczej już iść co?
-Tak rodzice zaczną się denerwować.
-To do jutra.
-Pa.

-Natalio miałaś wrócić o 20:30.
Stałam nieruchomo i parzyłam się w dwie postacie stojące na schodach.
-Przepraszam.
-Ja i twoja matka strasznie się martwiliśmy , a ty co siedziała z tym raperkiem czy tam bufonem.
-Tato przestań!
Wykrzyknęłam to i pobiegłam po schodach do pokoju .
Położyłam się na łóżku i miałam ochotę wypłakać się w poduszkę bo rodzice ciągle mnie
kontrolują .

Rano wstałam o 10:30 na początek nie chciałam iść do Studia ale po chwili Lena zawołała mnie
żebym zeszła na śniadanie.
-Nie chce śniadania.
Gdy otworzyły się drzwi pojawiła się Lena.
-Naty co ci jest nawet nie chcesz iść do Studia.
-Nie chce nic.Miałam koszmar.
-Hy hy Naty.
-Co?
-Przestań.
-Nie
-To może chcesz się wygadać?
-Tak.
-Dobra gadaj.
-Śniło mi się że Maxi i ja jesteśmy razem ale Ludmiła to
psuje,rodzice nie chcą mnie już znać i widzieć tylko ty mnie jeszcze tolerujesz.
-A cha więc nie chcesz być z Maxim tym niskim który nosi czapeczki.
-Tak ale ja z nim nie mogę być.
-Czemu ?
-Bo,mówiłam ci czemu.
-Chodzi ci o ten sen?
-Tak
-Powiem ci że możesz sobie poukładać życie jak ty chcesz i nawet nasi rodzice nam w tym nie przeszkodzą .
-Dzięki.

Spóźniłam się Pablo na pewno się będzie gniewał .
Ludmiła na pewno też się gniewa.
-O nie Maxi !!!
-Naty czekaj !!!!
Uciekałam co sił miałam
Gdy go zgubiłam mogłam już iść spokojnie ale i tak nie miałam ochoty iść do Studia.


Po lekcjach szłam do parku żeby dać Ludmile jej piosenki i nuty.
Byłam już w parku gdy nagle się potknęłam o korzeń i , a piosenki i nuty były wszędzie.Zobaczyłam też Maxiego który biegnie do mnie próbowałam jak najszybciej pozbierać te kartki ale zanim to pozbierałam Maxi już pozbierał  te kartki dał mi je, a ja podziękowałam i pobiegłam do Ludmiły .







sobota, 17 maja 2014

Opowiadanie 1-Pierwsze spotkanie.

Właśnie wchodziłam do studia żeby iść na lekcję z Beto gdy ja przez przypadek uderzyłam w kogoś
przed mną był to takiego samego wzrostu chłopak w czapce.
Odwrócił się i uśmiechną się do mnie i podał mi przepoconą dłoń.
-Przepraszam nie zauważyłam cię.
-Nic nie szkodzi wiem że jestem niski.
Przeleciałam go wzrokiem.
-Wcale nie jesteś niski.
Chłopak wyciągnął rękę z kiszeni tylko bardziej przepoconą.
-Jestem Maxi.
-A ja Naty.
Pomyślałam że już kiedyś się z nim widziała.Ale musze być tak często przy Ludmile że niem czasu na życie towarzyski.
-Ej muszę już iść.
Chłopak złapał mnie za rękę i powiedział.
-Ej może dziś wieczorem pójdziemy do kina na jakiś film.?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć przecież ledwo go znam i już randka.
-Ale to randka?
-Nie takie spotkanie.
-No to do dziś.
-To o godzinie 18:30 przy kinie.
-Ok.
Jestem szczęśliwa wreszcie mogę gdzieś wyjść bez zmartwień że będę musiała nieść torby .
***
-Ludmiła naprawdę przepraszam ale jakiś chłopak mnie zaczepił.
jestem wystraszona bo Ludmiła jest nie obliczalna.
-Co tak długo wież ile ja tu czekam?
Pokiwałam głowom na znak że nie.
-Aż 20 minut.Ludmiła wychodzi.
***
Wieczorem byłam już gotowa .
Poszłam wcześniej żeby jakby co się nie spóźnić ale te opowiadania które ja czytałam było że zawsze chłopak się spóźnia więc poszłam jeszcze do kawiarni na ciasto.
O 18:25 przyszedł Maxi i czekał ja w tym czasie kończyłam właśnie moje ciasto o smaku karmelu i krówki.
Gdy skończyłam poszłam przed kino.
-Hej Maxi.
-Cześć ej wiesz na co chcesz iść.
-Ej morze pójdziemy gdzie indziej morze tak na piknik do parku.
-Ok tylko wstąpimy do mnie po kosz i koc.
-Dobrze.